Ten pakiecik do zadań specjalnych gościł w mojej torebce
bardzo długo. Wbrew wielu niskim opiniom uważam, że jest on fajnym i
niedocenionym produktem. Moim zdaniem trzeba po prostu nauczyć się jak go
stosować. Co mówi o nim producent?
„Zestaw korektorów do zadań
specjalnych, które korygują
niedoskonałości i rozjaśniają przebarwienia skóry. Różowy maskuje sińce pod oczami, zielony kamufluje popękane naczynka,
jasny beż maskuje wypryski, a ciemny beż modeluje kształt twarzy.”
Opakowanie bardzo solidne. Używałam go dosyć długo i dopiero
przy końcówce produktu pojawiały się pierwsze pęknięcia, które praktycznie nie
sprawiały problemu podczas otwierania lub zamykania.
Początkowo zużywałam głównie korektor w odcieniu jasnego i
ciemnego beżu, głównie do konturowania twarzy. Te korektory również najszybciej
mi się kończyły, bo używałam ich najwięcej. Z czasem zmieniłam technikę i zaczęłam
również używać pozostałych dwóch kolorów. Nie miałam większych problemów z
sińcami pod oczami, więc różowy korektor przy mojej bladej cerze sprawdził się
całkiem dobrze, ale w połączeniu z jasnym beżem. Jeśli mam być bardziej
precyzyjna najpierw stosowałam różowy żeby zakryć zasinienia, a później
stosowałam jasny beż w celu zakrycia różu. Z kolei zielonym korektorem
tuszowałam zaczerwienienia powstałe po wypryskach, a miałam ich sporo, bo takie
ślady schodzą mi nawet kilka miesięcy. W tym przypadku stosowałam najpierw
zielony kolor, następnie neutralizowałam go mieszanką jasnego i ciemnego beżu.
Następnie całość przykrywałam bardzo cienką warstwą podkładu. Było z tym trochę
roboty, ale to dlatego, że zielony kolor lubił przebijać przez podkład – tym bardziej
tak jasny jak mój. Z czasem jednak zaczęłam stawiać na bardziej naturalny look,
dlatego też zaczęłam używać produktów o wiele lżejszych i w miarę możliwości
o mocniejszym kryciu J
Dlatego ostatecznie pożegnałam się z tą paletką J
Same korektory mają bardzo kremową konsystencję. Są dosyć
tłuste i sympatycznie pachną. Czytałam, że niektórzy mają problem z ich
blendowaniem, ale to chyba zależy od tego do w jaki sposób go używamy. Jeśli
chodzi o konturowanie twarzy to ja kiedyś wszystko robiłam palcami. Nie
używałam przy tym gąbek, więc nie miałam z tym większego problemu… Noo może
poza brudnymi paluchami. Hahaha. Produkt ma niezłą przyczepność, nie pamiętam
żeby mi się kiedykolwiek zważył, miał mocne krycie. Pod wpływem ciepła palców
można było kolory spokojnie łączyć. Jednak nakładanie palcami miało też minus w
postaci częstego powstawania smug. Nie wysuszał skóry, od czasu do czasu jak
było go za dużo zbierał się w jej załamaniach. Niestety jest to nieuniknione
jeśli mamy na skórze kilka warstw, a sam produkt do lekkich raczej nie należy. Jest
na tyle tłusty, że raczej nie podkreślał suchych skórek. Z resztą wtedy nie
miałam z tym takiego problemu. Bardzo wydajny. Jednak odcienie beżu zawsze
kończyły mi się szybciej niż te kolorowe. Ten problem z czasem został
rozwiązany, bo Wibo wprowadziło ich wersje w kredkach, więc dopóki nie zużyło
się również tych kolorowych można było się wspomóc kredkami :) Jest również
trwały. Przy odpowiednim utrwaleniu pozostaje na twarzy bardzo długo.
Oczywiście nie należy zapomnieć o atrakcyjnej cenie. Cena
normalna to niecałe 16zl, a na promocji można go spotkać za ok. 11-12zl. Za
taką cenę otrzymujemy 4 produkty, nienajgorsze jakościowo i o sympatycznej
pojemności. Jednak zastanawiam się, czy lepszym wyjściem nie byłoby podzielenie
tej palety na dwie mniejsze. Osobnej na beże i osobnej na korektory kolorowe :)
#wibo #wibo4w1 #concealerpalette4w1 #korektor #corrector #paletkakorektorów #concealerpalette #konturowanietwarzy #facecontouring #maskowanieniedoskonałości #maskowanieniedoskonalosci #maskingimperfections #mocnekrycie #strongcoverage #recenzja #review
Komentarze
Prześlij komentarz