Dzisiaj kolejna maseczka marki Bielenda. Ze względu na spore cząsteczki peelingujące bardzo przypomina tą borówkowe smoothie z serii Blueberry C-tox. Jednakże w porównaniu z borówkową wersją, maseczka Vegan Muesli wypadła znacznie gorzej. Dlaczego? Po pierwsze nie odpowiada mi jej zapach... Oczywiście nie twierdzę, że maseczka śmierdzi lub że jej zapach jest nie do wytrzymania, jednak coś w tym zapachu sprawia, że cały zabieg traci swoje właściwości relaksacyjne. Drugi powód jest taki, że podczas zabiegu miałam wrażenie delikatnego szczypania, czy mrowienia. Sama nie wiem jak opisać owe uczucie, jednakże nie należało ono do zbyt przyjemnych. Od razu zaznaczam, że pomimo tego dyskomfortu moja skóra nie była w jakikolwiek sposób podrażniona i produkt nie wywołał żadnego uczulenia. Jednakże mam co do niej mieszane uczucia. Oczywiście nie wykluczam, że komuś innemu ta maseczka sprawdzi się wyśmienicie, jednakże z moją cerą raczej się nie polubiła. Poza tymi niedogodnościami nie mam jej nic do zarzucenia, a sam peeling był całkiem przyjemny.
Opakowanie i produkt:
Opakowanie to saszetka o szacie graficznej przedstawiającej kłosy pszenicy – którą ma cała ta seria. Saszetka zawiera 8g produktu, co wystarcza na jedną aplikację twarzy i szyi. Ja tą ilość aplikowałam tylko na twarz. Jej konsystencja jest bardzo gęsta, musowa, jak u większości tego typu maseczek. W maseczce widać również kawałki ziaren zbóż, które służą jako swego rodzaju peeling. Produkt ma średnio przyjemny zapach, który mi osobiście trochę przeszkadzał podczas zabiegu. Chociaż zapach to raczej cecha subiektywna, bo każdy z nas odbiera zapachy w inny sposób.
Aplikacja i działanie:
Sama aplikacja jest bezproblemowa. Ja swoją maseczkę nakładałam pędzlem i nie miałam problemu z jej zaaplikowaniem na twarz. Nic nie ściekało i wszystko zostało tam, gdzie miało być. Maska z czasem trochę zastygła, ale nie miałam problemów z jej zmyciem. Jak zawsze w pierwszej kolejności nadmiar ściągam chusteczką nawilżaną, a resztę umywałam ciepłą wodą. Podczas zabiegu odczuwałam lekki dyskomfort w postaci delikatnego szczypania czy mrowienia skóry, jednakże obyło się bez podrażnienia skóry. Skóra po zmyciu maski, była delikatnie zaczerwieniona na nosie i policzkach, jednakże nic nie odbiegało od normy. Podsumowując skóra wyglądała podobnie jak po zmyciu innych maseczek i nic z nią się nie stało. Maseczka nie uczuliła i raczej nie podrażniła. Twarz została oczyszczona i delikatnie nawilżona, jednakże efekt nie utrzymał się zbyt długo - kwestia może 10 minut. Co najważniejsze nie zapchała mojej cery i nie miałam po jej użyciu wysypu, nawet przy mojej mieszanej cerze z tendencją do trądziku.
Dostępność i cena:
Dostępna stacjonarnie w drogerii Natura i Superpharm w cenie regularnej nie przekraczającej 4,20zł. Jednakże z jakiegoś powodu nie jest dostępna w Rossmannie i Hebe. Jakby ktoś z Was był nią zainteresowany to w Naturze aktualnie trwa na nią promocja, w której dostaniecie ją za 2,70zł. Oczywiście cieszy się sporą dostępnością internetową, gdzie możecie ją już dostać nawet za 1,99zł.
Czy jest warta polecenia? W moim odczuciu nie, ale jeśli jesteście jej ciekawi to ją wypróbujcie i dajcie znam jak Wam się sprawdziła :)
#bielenda #veganmuesli #maseczkaipeeling #maseczkadotwarzy #facemask #maseczkanawilżająca #maseczkanawilzajaca #moisturizingmask #maseczkaoczyszczająca #maseczkaoczyszczajaca #cleansingmask #pielęgnacjatwarzy #pielegnacjatwarzy #facecare #peelingmechaniczny #pszenica #owies #siemięlniane #siemielniane #domowespa #każdytypcery #kazdytypcery #cerawrażliwa #cerawrazliwa #sensitiveskin #homespa #kamienienaturalne #naturalstones #kwarcrozowy #kwarcróżowy #rosequartz #malachitzielony #greenmalachite #recenzja #review
Komentarze
Prześlij komentarz