Dawno nie było nic dla Panów. Dzisiaj recenzja fantastycznego w opinii mojego męża żelu pod prysznic czyli Palmolive Men Energising. Odkąd używał żelu Palmolive Men Sensitive bardzo polubił tą markę i zauważyłam, że często do niej wraca. Tym razem padło na wersję zapachową Energising. Mój tak jak ja, podczas zakupu głównie sugeruje się zapachem. Jego nowy nabytek pachnie super, jednakże sporo mu brakuje do trwałości jaką oferuje aloesowy Sensitive.
Opakowanie i produkt:
Opakowanie w postaci butelki o fajnym opływowym kształcie. Butelka dobrze leży w dłoni, nawet jeśli mamy mokre ręce. Tym razem nie mąż nie ma problemu z zamknięciem. Nic się nie zacina i chodzi lekko. Możliwe że była to losowa wada fabryczna, tym bardziej że design butelki jest ciągle ten sam.
Żel jest transparentny ale o czerwonej barwie. Ma bardzo gęstą konsystencję i przede wszystkim fantastyczny męski zapach, który swoją drogą przypomina mi jakieś perfumy marki Avon, których kiedyś używał. Zabijcie mnie, ale nie pamiętam jak się nazywały.
Aplikacja i działanie:
Produkt bez problemu rozprowadza się na skórze. Bardzo dobrze się pieni, co zawdzięczamy niestety detergentom SLS w składzie. Mogą one wywoływać alergie, jednak przypadku męża produkt ani nie uczula, ani nie podrażnia. Nawilża delikatnie skórę, ale cudów i szaleństwa tutaj nie ma. Za to posiada w swoim składzie magnez i cynk. Skoro jest to żel 3w1 czyli jednocześnie przeznaczony do mycia ciała, twarzy i włosów, podejrzewam że owy cynk i magnez ma służyć raczej pielęgnacji włosów. Wiadomo przecież, że wpływają one na poprawę kondycji włosów. Wzmacniają je i ograniczają ich wypadanie. Z kolei jeśli chodzi o ciało to pozostawia on skórę gładką i miękką oraz dobrze odświeżoną na długo. Chociaż jego zapach nie utrzymuje się tak długo jak jego aloesowego poprzednika.
Komentarze
Prześlij komentarz