Dzisiaj pod lupę bierzemy malinowy olejek od Selfie Project. Kupiłam go w Rossmanie na promocji gdzie kosztował ok. 7zł chyba. Skusił mnie głównie zapach malinowy i forma olejku. Opis producenta był dosyć długi i wiele zdań było napisane dwa razy, ale ujęte w inny sposób, toteż go nieco skróciłam:
"Innowacyjna formuła non-sticky lips! Malinowy olejek do ust #PocketHero pielęgnuje usta, nadaje im soczystego blasku i odświeża zmysły kuszącymi zapachami owoców. Dzięki mocy wyjątkowych olejów z Czarnej Porzeczki i Jojoba, odżywia, nawilża i regeneruje usta, które stają się miękkie i pięknie podkreślone. Olej Jojoba, bogaty w cenne kwasy tłuszczowe oraz witaminy A, E i F, intensywnie regeneruje delikatną skórę, cofa efekt popękanych i spierzchniętych ust. Olej z Czarnej Porzeczki intensywnie wzmacnia i chroni skórę ust, przywracając im niesamowitą gładkość i miękkość."
Jak się okazało produkt kompletnie nie spełnia zapewnień producenta...
Opakowanie jest dosyć poręczne, przezroczyste więc wiadomo kiedy produkt się kończy. Do tego posiada fajny, precyzyjny aplikator a sama aplikacja jest higieniczna.
Olejek sam w sobie jest dosyć gęsty, przez co również wydajny.
Oczywiście po aplikacji usta wyglądały soczyście, ale tylko na początku. Z czasem aplikowany produkt traci na efekcie. Jeśli się nie piło i nie jadło, to produkt utrzymywał się na ustach nawet 1h, co jest dużym plusem. Jednak olejek ten błyskawicznie mocno wysusza usta - a przecież miał je nawilżać i regenerować... Ja mam usta z tendencją do przesuszania się więc było to dla mnie istotne.
Olejek według zapewnień producenta miał nadać efekt non-sticky lips, a w rzeczywistości jest dość lepki i klejący - mi osobiście to nie przeszkadza, ale mimo wszystko uważam to za wadę produktu... W końcu producent zapewniał nas o efekcie wręcz przeciwnym.
Do tego ten kuszący zapach malinowy jest mocno sztuczny... Niektórym osobom może nie przypaść do gustu... A z pewnością wiele osób on rozczaruje - tak samo jak mnie :(
Nie polecam...
Komentarze
Prześlij komentarz