Jakiś czas temu skończyła się moja różowa Tołpa, więc postanowiłam wypróbować inny krem z serii Pure Trends. Nie myśląc zbyt długo udałam się do Rossmanna i oczarowana poprzednim kremem Orient sięgnęłam tym razem po nawilżającą borówkę. Jednakże po jego użyciu nieco się rozczarowałam. Oczywiście krzywdy mi nie zrobił, jednak jego działanie nie jest już tak genialne jak w różowej wersji z lotosem. Borówka niestety nie ma tych samych właściwości regeneracyjnych. Owszem ładnie nawilża skórę, jednak nic poza tym. I jeśli do lotosa będę z pewnością wracać, tak po borówkę raczej nie sięgnę. Oczywiście to, że nie spełnił moich oczekiwać nie oznacza, że nie sprawdzi się komuś innemu. Podejrzewam, że ten kremik sprawdzi się osobom o cerze normalnej, a może nawet suchej, bez tendencji do trądziku. Warto również wspomnieć, że zaskoczył mnie jego zapach. Spodziewałam się raczej słodkiego, owocowego zapachu borówki, a w rzeczywistości był to zapach który kojarzył mi się raczej Szarotkowym kremem Lieren. Do tego typu zapachów najciężej jest mi się przyzwyczaić.
Opakowanie i produkt:
Tak jak to było w przypadku lotosa, opakowanie jest o wiele mniejsze niż zwykłe opakowania szklane, a jego pojemność jest taka sama, czyli 50ml. Opakowanie jest opakowaniem typu eco-friendly. Jest plastikowe i transparentne, z naklejką w kolorystyce biało-niebieskiej. Bardzo gęsty krem, o lekkiej konsystencji oraz o trochę zaskakującym zapachu, który na szczęście szybko traci na sile i staje się niewyczuwalny. W porównaniu z lotosem krem ten jest raczej średnio treściwy. Zawiera 95% składników pochodzenia naturalnego i jest w 100% wegan, nie zawiera składników pochodzenia zwierzęcego.
Aplikacja i działanie:
Aplikacja nie należy do trudnych. Krem dobrze się wciera i szybko się wchłania. Nie pozostawia tłustego filmu, używałam go również pod podkład i nie było z nim żadnych problemów. Skóra nie wyświecała się nadmiernie podczas dnia, ale nie był to też efekt jak przy oriencie. Bardzo dobrze nawilża skórę, jednak jeśli mam być szczera to nie zauważyłam żadnego efektu rozświetlenia. Nie uczulił mnie i nie podrażnił. Niestety nie ma też efektu regenerującego i redukcji zaczerwienień potrądzikowych, a na to właśnie liczyłam. No szkoda. Ach, i jeszcze jedna sprawa. Jak już wspomniałam wcześniej krem ten ma lekką konsystencję i jest dedykowany tylko do używania w ciągu dnia. Wcześniej wspomniany Orient był kremem o bardziej treściwej konsystencji i można go było również używać na noc.
Dostępność i cena:
Dostępność oczywiście jest wysoka. Znajdziemy go w każdym Rossmannie a te są prawie wszędzie. Jednakże dostępne są tylko tam. Jeśli mam być szczera nie widziałam też żeby dostępne w jakiejkolwiek drogerii internetowej. Cena regularna tego kremu to 19,99zł, więc całkiem niewiele, jak na kremy Tołpy.
#tołpa #tolpa #puretrends #superfruits #superfruitsborówka #borówka #borowka # huckleberry #kremnawilżający #kremnawilzajacy #moisturizingcream #kremrozswietlajacy #kremrozświetlający #brighteningcream #acerola #wegańskaformuła #weganskaformula #veganformula #porannapielęgnacja #porannaapielegnacja #morningcare #pielęgnacjatwarzy #pielegnacjatwarzy #facecare #recenzja #review
Komentarze
Prześlij komentarz