Paletkę ta kupiłam na promocji -50% w Rossmannie. Słyszałam
o tej paletce niesamowite opinie. Wiele Youtuberek się nad nią rozpływało, więc
sobie pomyślałam: A co! Zaszaleję! I w cenie jednej kupiłam dwie, bo wzięłam
jeszcze do kompletu tą drugą, czyli Choco Bons.
Zapewnienia producenta:
„Daj się ponieść
BRZOSKWINIOWEJ wariacji! 7 najmodniejszych kolorów w jednej paletce. Mocno napigmentowane cienie
o brzoskwiniowym zapachu, harmonijnie skomponowane, tak abyś
mogła stworzyć idealnie dopełniający się look glamour! Dzięki małemu
formatowi paletkę, będziesz mogła mieć zawsze przy sobie!”
Opakowanie i produkt:
Opakowanie plastikowe, ale jest to mocny plastik i wydaje mi
się, że dużo może wytrzymać. Jej niewielkie rozmiary sprawiają, że można ją
wziąć ze sobą na wyjazd. Nie wygląda ono jakoś super pięknie, ale nie możemy
tego oczekiwać za taką cenę. W paletce jest pięć matowych cieni i dwa
metaliczne. Gama kolorystyczna w ciepłej tonacji pomarańczowo-brązowej. Paletka
niby o zapachu owocowym, jednak dla mnie jest ona raczej bezzapachowa, pachnie
jak normalne cienie.
Aplikacja i działanie:
Podobnie jak w przypadku Choco Bons. Tym razem cienie nadają
się głównie do makijażu dziennego. Jeśli mowa o wieczorowym to raczej jako
mniejszy akcent. Wszystkie cienie osypują się przy aplikacji pędzlem, więc
trzeba na to zwrócić uwagę podczas malowania i podjąć środki ostrożności.
Oczywiście jak cień osypuje to traci też odrobinę na wydajności. Nadrabia za to
mega intensywną pigmentacją, poza metalicznym wiśniowym. Jego pigmentacja jest
tak słaba, że to aż boli. Tak samo jak w przypadku Choco Bons, w zależności od
tego jak je nakładamy różnie się zachowują. Ponieważ zasada jest ta sama,
pozwólcie że przypomnę:
- bez bazy: cienie są mniej intensywne, a ponieważ ich pigmentacja jest nad wyraz dobra i słabo się wtedy blendują, można zrobić sobie nimi krzywdę. Po kilku godzinach makijaż traci na intensywności i wchodzi w załamania powieki
- na korektorze: cienie są intensywniejsze, dobrze się łączą i bez problemu blendują. Makijaż jest trwalszy, jednak cienie wchodzą z czasem w załamania powieki
- z bazą zastygającą: cienie są intensywniejsze. Makijaż jest trwały, cienie nie wchodzą w załamania powieki. Trzeba się jednak ostro namęczyć, żeby uzyskać zadowalający efekt, ponieważ słabo się na niej łączą i blendują.
- Z bazą lepką, wolno zastygającą: Ja mam bazę od Golden Rose i niestety muszę stwierdzić, że na tej bazie cienie są mniej intensywne niż na bazie zastygającej z Wibo. Dobrze się łączą i blendują, jednak po kilku godzinach tracą na intensywności, są podatniejsze na ścieranie i odrobinę zbierają się w załamaniu powieki.
Podsumowując najłatwiej się blendują na bazie, która jest
bardziej płynna, lekka i wolno zastyga jak baza od Golden Rose. Jednak
cienie lepiej wyglądają i są bardziej trwałe na bazie o bardziej stałej
konsystencji - w moim przypadku Wibo. Mam nadzieję, że moje spostrzeżenia niektórym
z Was pomogą :) Ubolewam tylko nad tym wiśniowym cieniem, ponieważ najbardziej
się cieszyłam właśnie na te dwa cienie metaliczne. A tutaj takie rozczarowanie
z jego pigmentacją.
Dostępność i cena:
Oczywiście dostępne w każdym Rossmannie, więc prawie wszędzie.
Cena regularna tych cieni to na chwile obecną 21,99, czyli jest o 2zł droższa
od Choco Bons. Na promocji -50% dorwać ją można za połowę, więc jak za taką
cenę cienie mają naprawdę mocną pigmentację – poza metalicznym wiśniowym, a z
kolei z ich osypywaniem się można sobie poradzić. Nie są idealne ale można się
nauczyć jak z nimi pracować :)
Komentarze
Prześlij komentarz